KYLE SCHMID TO KANADYJSKI AKTOR ZNANY PRZEDE WSZYSTKIM Z SERIALU "BLOOD TIES". JESTEŚ NA PIERWSZEJ STRONIE PISANEJ W JĘZYKU POLSKIM, GDZIE ZNAJDZIESZ WSZYSTKO, CO WIĄŻE SIĘ Z KYLE'M. WIĘC, JEŚLI NIE ZNASZ ANGIELSKIEGO, A CHCESZ DOWIEDZIEĆ SIĘ O KYLE'U JAK NAJWIĘCEJ, TEN BLOG JEST DLA CIEBIE. MAM NADZIEJĘ, ŻE CI SIĘ SPODOBA I DOWIESZ SIĘ WIELU CIEKAWYCH RZECZY O TYM ŚWIETNYM AKTORZE I JEGO CIEKAWEJ OSOBOWIŚCI.
ZAPRASZAM DO ZAMIESZCZANIA KOMETARZY!

środa, 18 listopada 2009

Ringcon Relacja Dzień 3 wersja polska

Kyle w czasie ceremonii zamknięcia konwencji.


Ponieważ ze względów technicznych na stronie KyleSchmidWorld nie można jeszcze przeczytać polskiej wersji mojej relacji z trzeciego dnia konwencji, zamieszczam ją dzisiaj na blogu.

Dla przypomnienia - dzień 1 jest tutaj:
www.kyleschmidworld.com/main.php?lang=po&cont=Annaringconreppo1

a dzień 2 tutaj:
www.kyleschmidworld.com/main.php?lang=po&cont=Annaringconreppo2

Oto relacja z Dnia 3.

Jest niedziela, trzeci dzień naszej wielkiej przygody w Bonn.
O 9.30 spotykam się z Sabiną. Nasze zdjęcia z Kyle'm są gotowe. Możemy je odebrać i stanąć w kolejce po autograf. Przy wejściu dziewczyna z obsługi pyta nas, czyj autograf chcemy.
My na to: Tylko Kyle'a.
Musicie poczekać – odpowiada.
Co? A tym razem dlaczego?!
Jest do niego długa kolejka. Czekajcie – brzmi odpowiedź.
O mało nie wybucham śmiechem. Tym razem cała sytuacja mnie rozśmieszyła. Wygląda na to, że Kyle naprawdę jest tu gwiazdą! Czy mogę się złościć z tego powodu?
Gdzieś po piętnastu minutach możemy wejść. Sala jest w połowie pusta i tylko przy stoliku Kyle'a widać spory tłumek osób. Stajemy na końcu kolejki. Nie wiem, jak długo czekałyśmy. W międzyczasie zrobiłyśmy kilka zdjęć. Wreszcie przychodzi nasza kolej. Ja idę pierwsza. Kyle wyprzedza moment spotkania – jestem jeszcze z metr od niego, walcząc z kuponami na autografy, a on już patrzy na mnie i woła „hello”. Widać, że spotkanie z fanami sprawia mu przyjemność! Każdego pyta o imię, skąd przyjechał itp. Kiedy podpisuje zdjęcie, zwraca uwagę, czy poprawnie napisał imię osoby. I oczywiście cały czas się uśmiecha. To była moja pierwsza sesja autografów, więc nie wiem, czy inni artyści zachowują się podobnie, ale mogę powiedzieć Wam jedno: kiedy Kyle rozmawia z tobą, patrzy ci prosto w oczy i wtedy nic się nie liczy poza tą chwilą...
Oh, ciężko było wyjść z sali. Ale wróciłyśmy tu około 13.00. Kyle ciągle jeszcze rozdawał autografy! Na koniec zatrzymał się na chwilę przy dziewczynach obsługujących imprezę i podpisał im zdjęcia. To miło z jego strony.
Teraz zostało nam tylko czekać na ceremonię zamknięcia o 16.00, aby jeszcze raz zobaczyć Kyle'a. Taki był nasz plan. Ale jak pisałam w poprzedniej relacji, życie jest pełne niespodzianek. Po obiedzie włóczyłyśmy się trochę, rozmawiałyśmy i robiłyśmy zdjęcia. Spotkałyśmy aktorów z filmu „Born of Hope”. Elisabet oglądała go w pierwszy dzień konwencji i bardzo jej się podobał. To film opowiadający o tym, co działo się przed akcją pierwszej części Władcy Pierścieni. Trochę żałuję, że go nie oglądałam. Film będzie dostępny w internecie od grudnia.
W końcu postanowiłyśmy zobaczyć jakiś inny panel (poza tym z Kyle'm). Weszłyśmy na dużą salę w trakcie panelu aktorów z Zaćmienia (Edi Gathegi, Kristian Serratos i Daniel Cudmore). Trochę znudzone zdecydowałyśmy się zostać na następny panel z Craigiem Parkerem i Markiem Fergusonem. A w głowie wciąż krążyło mi pytanie: gdzie jest teraz Kyle?
Odpowiedź przyszła szybciej niż przypuszczałam. W czasie panelu Craiga i Marka (Lori Dungey też tam była) Kyle wszedł na salę i usiadł na widowni. Jak mogłybyśmy wpaść na to, że za chwilę wejdzie na scenę?
Tak, niektórzy z Was już wiedzą, o czym mówię. O improwizacji! Pierwsza z nich (z udziałem Kyle'a) opowiadała o pokręconej rodzince. Właśnie czekali na przybycie Księcia z Bajki, który miał iść na randkę z ich córką. Śmieszne było to, że córkę wybrano z widowni, a Księciem okazał się... Kyle (też wybrany z widowni)!
Elisabet siedziała blisko Kyle'a i powiedziała mi potem, że Kyle o mało nie płakał ze śmiechu oglądając Craiga, Marka i Lori w akcji. Potem zaproszono go na scenę, aby dołączył do Grupy Kiwi Power (jak ich nazywają). Publiczność zaczęła krzyczeć i gwizdać z zachwytu! Dlaczego mnie to nie dziwi?
Ale kolejna improwizacja, to był totalny odlot! Taniec o uwodzeniu drzew. O mój Boże! Na scenie znalazł się nie tylko Kyle ale i Jarl. Aktorzy wyszli za kulisy, aby założyć „kostiumy”. Potem Mark zaczął opowiadać historię, a biedni aktorzy musieli wszystko to pokazywać :-)
Kyle był pierwszym uwiedzionym drzewem. Został „ścięty” i padł na podłogę. Najlepiej spróbujcie znaleźć to na youtube, bo ja nie potrafię opisać słowami tego szalonego przedstawienia. Mam nadzieję, że te fragmenty znajdą się na oficjalnym DVD Ringcon 2009.
Tak, Craig, Mark i Lori to grupa, dla której warto było przyjechać na konwencję!
Ale już czas na ceremonię zamknięcia. Marc B.Lee wywołuje po kolei wszystkich uczestników. Każdy z nich mówi kilka słów od siebie. Oto, co powiedział Kyle: „Chciałbym wam wszystkim podziękować, za to, że tu przybyliście. Z przyjemnością się z wami spotkałem i naprawdę cieszę się, że podobał wam się program”.
Cóż mogę powiedzieć? Dziękuję Kyle'owi i wszystkim gościom za wspaniały show!

Nie spodziewałam się, że będę mogła oglądać Kyle'a tak często i tak długo – przez cały weekend. Ale to jeszcze nie był koniec. Było coś jeszcze! Przedstawienie się skończyło, ale my nadal byłyśmy w hotelu Maritim. Większość ludzi już wyjechała. Dekoracje zniknęły. Ale nasza impreza trwała nadal. Wszystkie miałyśmy wyjechać dopiero jutro (w poniedziałek), więc wieczorem czekała nas impreza pożegnalna. Gdzie? Oczywiście w „kąciku Kyle'a”, w barze!
Tym razem miejce jest mniej zatłoczone, ale muzyka nadal świetna. Tańczymy, pijemy drinki, robimy ostanie zdjęcia razem. Ale gdzie jest Kyle? Czy przyjdzie dziś do baru? Około 1.00 tracę cierpliwość. Mój samolot jest o 7.00 rano i zamówiłam taksówkę na 5.30. Jeśli Kyle nie przyjdzie za 10 minut, to wychodzę. I nie uwierzycie (zapytajcie Sabinę i Elisabet): wtedy wszedł Kyle. Pod marynarką miał białą koszulkę zapinaną na małe guziczki (w stylu tej niebieskiej, którą ma na zdjęciu z agencji). I oczywiście czapkę na głowie.
Podobnie jak w piątek, Kyle nie tańczył. Rozmawiał z ludźmi i z innymi artystami zaproszonymi na Ringcon. W pewnej chwili zobaczyłam go z butelką wina czy może szampana, jak chodzi wśród przyjaciół i napełnia ich kieliszki. Cały Kyle: otwarty i przyjacielski :-) Tak, to była dobra okazja do uczczenia wielkiego sukcesu na konwencji! Mam nadzieję, że przyjedzie tu za rok.
O 3.00 musiałam już wyjść. Pomachałam Kyle'owi na „do widzenia” i opuściłam to magiczne miejsce.
O 10.00 byłam już w domu. Pierwsze co zrobiłam, to włączyłam laptopa i przegrałam zdjęcia z aparatu. Nie muszę chyba wspominać, że przez kolejne dwa tygodnie duchem nadal byłam w Bonn :-)
Moje wpisy na forum KyleSchmidCentral, na moim blogu KyleSchmid-blogpopolsku i teraz tu na KyleSchmidWorld pozwoliły mi uporządkować wspomnienia z konwencji Ringcon.
Spotkałam tam kilka wspaniałych kobiet. Świetnie się bawiłyśmy. Spotkałyśmy osobicie Kyle'a. Cóż mogę dodać? „We'll meet again” - może za rok?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz